Niebezpieczna moda z Zachodu

Rodzice wychodzą z założenia, że lepiej, aby dziecko przeszło ospę będąc małym niż zostało przeciwko niej zaszczepionym. Tak jest rzekomo bezpieczniej a już na pewno taniej. Szczepionka przeciwko ospie to wydatek ok. 150 zł. Do niedawna ta moda na zarażanie dzieci panowała za granicą, ale podchwycili ją również polscy rodzice. Lekarze są przerażeni, bo nigdy nie wiadomo, jak z chorobą poradzi sobie dziecięcy niedojrzały układ odpornościowy. Tymczasem na polskich forach dla rodziców toczą się wojny między zwolennikami i przeciwnikami.

Czym ryzykujemy?

Ospa wietrzna mimo, że uważana jest za chorobę pospolitą i niegroźną może skutkować poważnymi powikłaniami wśród których najczęstsze to bakteryjne zakażenie wykwitów (ropnie skóry, nacieki zapalne), ropne zapalenie węzłów chłonnych, nawet sepsa. Groźne są powikłania układu nerwowego, np. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie mózgu czy móżdżku. U dzieci może też dojść do odwodnienia, zapalenia płuc, stawów, mięśnia sercowego czy rogówki. Zdarza się, że wskutek powikłań po ospie dzieci trafiają do szpitala z posocznicą, czyli bakteryjnym zakażeniem krwi, będącym konsekwencją drapania krost. Jednak do niektórych ekorodziców te argumenty nie trafiają i w trosce o swoje pociechy, próbują uciekać od wszystkiego, co kojarzy się z postępem i nowoczesnością, w tym również przed szczepionkami. Lekarze tłumaczą, że w szczepionce podaje się bakterie o osłabionej zjadliwości, co powoduje wytworzenie przeciwciał i odporność na zarazki. Troskliwi rodzice powinni zatem zainwestować w szczepionkę a nie eksperymentować na dzieciach. Co prawda szczepienie nie chroni przed zachorowaniem w 100 proc., to jednak zdecydowanie łagodzi przebieg choroby.

Rafał Szwaracki